Bernadeta Prandzioch | Dziennik

sobota, 6 października 2012

Słowami innych: Sándor Márai o podróżowaniu


„Obcy już nam ten drobiazgowy, odświętny, nieśmiały i delikatny sposób oglądania, odczuwania, nasłuchiwania świata. My każdego lata rzucamy się na niego jak szaleni, opychamy się nim obiema rękami. Wszystkiego nam mało! W ciągu sześciu dni chcielibyśmy zobaczyć góry – wszystkie góry! – od Szpicbergów do Tatr Wysokich, Lido, Paryż, razem z Luwrem i Juan-les-Pins, za pół ceny. Kto dziś wybiera się w podróż, pospiesznie wysyła jedną-dwie kartki „z tego pięknego miejsca” i uważa za naturalne, że to piękne miejsce jest Kopenhagą czy Wenecją. Sto lat temu podróżny wymawiał jeszcze te nazwy z nabożeństwem. Do Gastein szykował się tak jak my na wyprawę do Indii, ale był jeszcze bardziej przejęty i wzruszony. (…) Dawny podróżnik obserwował, słuchał, widział i zapamiętywał. My już tylko jeździmy.

Podróżujemy wygodnie, bardzo szybko i na wielką skalę. W ciągu dziesięciu godzin przelatujemy z Pesztu do Helsinek. A pocztówka, którą wysyłamy do kraju ze stolicy Finlandii, Londynu czy Rzymu, najczęściej przychodzi później niż my, niespokojni wędrowcy. (…) Świat mieści się w aparacie Kodaka, wspomnienia przesuwają się jak klatki filmu, wszystko jest niewyraźne i zlewa się ze sobą, a wspomnienia z podróży kurczą się do rozmiarów hasła. Podróżny sprzed stu lat jeszcze marzył o świecie jak o trudnym i zarazem wspaniałym przeżyciu, o Petöfim i o angielskim parlamencie. Ja dziś zazdroszczę mu tych marzeń.”

[Album, 11 sierpnia 1938]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz