Bernadeta Prandzioch | Dziennik

czwartek, 18 sierpnia 2011

Wypełniona po brzegi: Jerofiejew

Wieniedikt Jerofiejew. Dzieła prawie wszystkie.
Chaotycznie, obsesyjnie powracam do zdań w tej książce, którą tak polubiłam zachłannie,
którą zdejmuję ciągle z półki, w której zakreślam coraz to nowe zdania, na zielono, na czarno,
ozdabiam marginesy wykrzyknikami..

U Jerofiejewa są zdania które żyją własnym życiem. I opowiadają odrębne, samodzielne historie. Mistrzostwo. Geniusz.

***
A w ogóle, co to znaczy "ostatnie słowo". 
Żyjemy w świecie, gdzie słowa należy wypowiadać tak, 
jakby były ostatnie. Pozostałe słowa się nie liczą.

***
Wstyd za innego człowieka Chodasiewicz nazywał
"hipertrofią poczucia odpowiedzialności". 

***
Mam duszę jak wnętrze konia trojańskiego: dużo zmieści.

***
Umarł z tęsknoty i nadmiernej skłonności do uogólnień.

***
Urodziłem się nie w czepku, lecz w kaftanie bezpieczeństwa.

***
I co to znaczy: nic a nic nie robiłeś? Moje serce zostało zdruzgotane. 
A czy to nie jest zajęcie? 

***
Żyję w epoce powszechnej niepoczytalności. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz