Bernadeta Prandzioch | Dziennik

środa, 11 listopada 2020

Wielka Wojna

Dziś 102. rocznica zakończenia Wielkiej Wojny. W ciągu czterech lat pochłonęła 8,5 miliona istnień. Niby tak niedawno – walczyło w niej pokolenie naszych pradziadków bądź prapradziadków – a tak niewiele się o niej mówi. 

Niewiele zostało też dokumentacji dotyczącej Górnoślązaków walczących na frontach I WŚ. Pełna kartoteka armii cesarskiej, przechowywana w Poczdamie, spłonęła w 1945 roku. Więcej wiadomo w zasadzie tylko o tych, którzy zginęli, zaginęli, zostali wzięci do niewoli bądź odnieśli rany, bo ich nazwiska widnieją w Deutche Verlusltisten.  

Verlustlisten, czyli listy strat, publikowane były codziennie w latach 1914-1919 jako dodatek do gazet, wywieszane były też w miejscach publicznych. W ten sposób można było dowiedzieć się, kto poległ, kto odniósł rany, o kim słuch zaginął. Choć wiadomości te docierały z pewnym opóźnieniem. 

Pruskie Verlustlisten z I WŚ to ponad 31 tysięcy stron (!), ponad 8,5 miliona rekordów. Jedna wielka niekończąca się lista cierpień, drukowana w setkach odcinków i tysiącach kopii. 


Pośród morza nazwisk są też dwaj bracia mojego pradziadka Karola, o których już kiedyś pisałam (link w komentarzu). Josef Waleczek z Deutsch-Weichsel (dzisiejsza Wisła Mała), służący w Infanterie-Regiment 372, zginął na froncie, co zostało odnotowane na stronie 8732 w dniu 13.09.1915 roku. Anton Waleczek, służący w Reserve-Infanterie-Regiment 23, nie zginął, ale na 12489 stronie Verlustlisten z dnia 15.05.1916 roku można znaleźć informację o tym, że został schwer verwundet. To prawda, musiał zostać ciężko ranny, bo z wojny wrócił bez jednej nogi. Ale wrócił. A Josef został na zawsze w błocie okopów, użyźnił sobą ziemię gdzieś między Łomżą a Wilnem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz