Bernadeta Prandzioch | Dziennik

niedziela, 28 kwietnia 2013

Sny

Nocą znowu koszmary.

Czytelne, podświadomość tym razem nie próbuje mi powiedzieć niczego, czego bym już nie była świadoma. Niemoc nazywania. Rzeczywistość pozbawiona pojęć. A potem najgorsze: brak słów. Myśli, które domagają się uwolnienia, nie znajdują słów, w które mogłyby się wcielić. Otwieram usta i nic nie jest w stanie się z nich wydobyć. Próbuję, coraz bardziej rozpaczliwie... Cisza.

Uczucie w chwili przebudzenia: gwałtowne łomotanie serca, jakby je ktoś ściskał długo i naraz wypuścił w klatce żeber, a zaraz potem gorący, przejmujący dreszcz wzdłuż całego kręgosłupa.

To dowód na to, że sen jest inną rzeczywistością: żadne zdarzenie na jawie nie wywołuje we mnie nigdy takiej reakcji. Sny - bardzo często.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz