Bernadeta Prandzioch | Dziennik

poniedziałek, 30 lipca 2012

Ręka Flauberta i spojrzenie Lis

Renata Lis napisała książkę niezwykłą. I niezwykle ważną. Dotychczas miałam poczucie, że tak potrafią pisać tylko mężczyźni i właśnie to stanowi w literaturze ich przewagę: z przekonaniem, że to, co mają do powiedzenia jest ważne czy wręcz najważniejsze. I w tym sensie literatura, którą tworzy Lis, jest na wskroś męska.

Sam Flaubert nie jest w tej książce najważniejszy. Nie mam wątpliwości, że jako pisarz jest dla autorki kimś wyjątkowym i bliskim, gdyż ta bliskość i wyjątkowość zawiera się w każdym zdaniu skreślonym przez pisarkę. Jednak nie mam też ani cienia wątpliwości, że gdyby Lis pisała o kimkolwiek innym, zrobiłaby to tak samo wnikliwie, wrażliwie i celnie.

Bo wbrew pozorom przecież nie o literaturze, lecz o życiu pisze. O życiu pisarza, więc o jego powołaniu. A zatem o niezwykłym rozdwojeniu, które jest udziałem każdego, kto do pisania jest powołany (bo – co chyba oczywiste – nie jest to kwestia wyboru). O jednoczesnym byciu w świecie i poza nim, byciu z ludźmi i byciu obok nich, wreszcie byciu sobą i poświęcaniu siebie na rzecz czegoś większego.

(...)

Całość tekstu na stronie Reflektora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz