Bernadeta Prandzioch | Dziennik

poniedziałek, 2 lipca 2012

Kawafis po raz wtóry.

ICH POCZĄTEK

Wypełnienie rozkoszy ich bezprawnej
dokonało się. Podnoszą się z posłania,
śpiesznie się ubierają, bez słowa.
Wychodzą z domu osobno, ukradkiem. A kiedy
idą po ulicy nieswoi, jest tak, jakby podejrzewali,
że coś w nich, nie wiadomo co, zdradza,
na jakim to łóżku leżeli przed chwilą.

Ale artysty życie jakże się wzbogaciło.
Jutro, pojutrze albo po latach będą napisane
wersy pełne siły, które tu miały początek.


[Konstandinos Kawafis, Ekdota poiemata 1921]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz