Bernadeta Prandzioch | Dziennik

wtorek, 5 lipca 2011

Słowami innych.

Jeszcze M. Broda, "Luka":
66.

Pamięć jest sznurem do suszenia bielizny, a przeszłość to zawieszone na nim sprane rzeczy. Pewnego dnia powędrują na śmietnik i nie zostanie z nich nawet fragment, ale zanim wspomnienia miały stać się odpadkami czasu, siedziałem wciąż naprzeciwko nich, pamiętając, że kiedyś z Luką czytaliśmy razem książki i było to jak podróże, których nie mogliśmy odbyć.
- Luka, Luka, Luka, gdzie jesteś?
Odpowiedziała mi pustka, a wraz z nią trawa, drzewa i podmuch rwący się zawsze na widok wody skrępowanej brzegiem.

91.

Kropla deszczu zadrżała mi w ręku. Podniosłem ją do ust i dotknąłem językiem. Nie rozlała się, nadal trwała w dłoni. Wspatrywałem się w ten płynny okruch, trochę jakbym się czegoś bał, bo wszystko, co się ze mną działo w ostatnich dniach, minuta po minucie, powróciło i w żaden sposób nie mogłem tego zrozumieć ani sobie wytłumaczyć, czemu ona, choć bardzo ją kochałem, przestała istnieć. Zanim zdążyłem zetrzeć deszcz z powiek, usłyszałem trzask gałęzi. Zamarłem. Przecież nadzieja, że się z nią spotkam, była nierealna jak zatrzymanie ogromnego zegara, umieszczonego po drugiej stronie świata. Wolno odwróciłem głowę. Obejrzałem uważnie przestrzeń. Nic nie zobaczyłem. Nasłuchiwałem przez dłuższą chwilę. Deszcz dalej padał. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz