Rozgrzany piasek pod stopami.
Ciepłe podmuchy wiatru, rozwiewające pasma włosów, wdzierające się pod bawełnianą, białą koszulę.
Palące, jasne słońce dotykające promieniami twarzy, ramion, odsłoniętych ud.
Delikatne oplatające kostki i łydki spienione fale.
Słony smak morza na spierzchniętych ustach.
Jednostajny, uspokajający rytm falowania wyznaczający upływający wakacyjny czas.
Skrzek kołujących mew wdzierający się między leniwie płynące, bezładne myśli.
Bezkres - zmieniający perspektywę patrzenia.
Wszystko nabiera sensu, wystarczy sięgnąć wzrokiem po linię horyzontu.
Harmonia mojego własnego kosmosu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz