Bernadeta Prandzioch | Dziennik

wtorek, 28 czerwca 2011

Słowami innych.

Marzena Broda, "Luka":
71.
Niespodziewanie wspomnienia stały się rwącą rzeką, która parła do przodu i wypluwała na brzeg martwe ryby. Musiałem budować zaporę, chcąc je zatrzymać, by rozlała się w rozległe płycizny, po których nie byłem w stanie żeglować. Dryfować nie chciałem. Miałem wrażenie, że zapanuję nad przeszłością, a zduszony przepływ obrazów zatrzyma się w miejscu. Łudziłem się. Zapach Luki wrócił jak liść na wietrze.
Dotyk Luki.
Szept Luki.
Jej cisza.
Jej piersi.
Uda.
Jej wszystko.
Krople, krople, krople.
Deszcz.
Trawa i noc, w której żegluje flota smutku. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz