Bernadeta Prandzioch | Dziennik

wtorek, 31 maja 2011

Plac zabaw.


            Poszukując oderwania od rzeczywistości i przyjemnego miejsca do nauki podczas przerwy między zajęciami, zawędrowałam do parku, na ławkę w okolicach placu zabaw. Pełno było dzieci, na huśtawkach, zjeżdżalni, wszędzie.
            Usiadłam więc, wyjmując notatki i wodę mineralną, i zaczęłam czytać, w skupieniu, bo tego statystyka wymaga.. I po paru minutach: jakby mnie ktoś spoliczkował. Uświadomiłam sobie nagle z całą siłą, że jest nienaturalnie cicho. Dźwignęłam głowę znad notatek. Dzieci są? No są. Więc o co chodzi?

            Są, idiotko! Głuchonieme. Stąd ta cisza, nie całkowita, bo przecież nieme dzieci także śmieją się, gdy się cieszą. Więc śmiech. Ale żadnych krzyków, żadnych nawoływań, rozmów, przedrzeźniania, słowem: tego, co przydane jest temu miejscu.
Zaczęłam się im przyglądać, z początku nieśmiało, ale z ciekawością i dostrzegłam, jak ożywione rozmowy toczyły się między nimi, jak szybko, z ekspresją, migały do siebie. Dokładnie tak samo pełne entuzjazmu jak wszystkie inne dzieci. Przebijało to z ich uśmiechniętych twarzy, z roziskrzonych oczu, ta radość szarpiąca ciałem.

            I pomyślałam, że w tym nasza siła i słabość jednocześnie. Tak bardzo potrzebujemy drugiego człowieka, że kiedy chcemy, naprawdę chcemy, to znajdziemy sposób, by się z nim porozumieć.

Czasem słowa nie są takie ważne. Sens przemyca się w spojrzeniach, dotyku, milczeniu dźwięczącym w uszach bardziej niż najgłośniejszy krzyk. Czasem mówimy cudzymi słowami, bo tak łatwiej, gdy myśli nie dają się pochwycić. A czasem jeszcze zwyczajne na pozór zdanie jest jak ruska matrioszka: można w nim znaleźć o wiele, wiele więcej ukrytych znaczeń..

            I czuję się w środku siebie trochę tak, jak na tym placu zabaw: niby wszystko dobrze, słońce, lato, codzienność, tylko czemu cisza taka dojmująca? Jakby się skończyły wszystkie słowa świata, mogę tylko śmiać się albo płakać.. I nic, żadna książka, wiersz żaden, ani tekst piosenki, tej luki nie wypełnią. Po prostu: czarna dziura w myślach.

             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz